poniedziałek, 7 stycznia 2013

A boczek...

... zamarynowany  w papryce i oleju wygląda tak.... czyli jest cały czerwony i błyszczący. Będzie czekał dwa dni na upieczenie.


A upieczony wygląda tak:

2 komentarze:

  1. a gdzie szukać przepisu na ten boczek? Nawet nie mogę pokombinować, bo mi się nie wyświetlają zdjęcia :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak po prawdzie to nie mam pojęcia co się stało ze zdjęciem.... wyparowało ;-)))
    Przepisu nigdy nie było. I w sumie to kilka zdań tylko: boczek powinien być wędzony, ale nie parzony. Ja robię zwykle w dużym kawałku , 70 dg do kilograma. No i musi być zwyczajnie ładny, średnio wysoki. Przynajmniej 12 godzin wcześniej trzeba go natrzeć grubą warstwą ostrej papryki (często dodaję tez pieprz cayenne), skropić lekko olejem i zawinąć w folię aluminiową. Wsadzić do lodówki koniecznie na jakiejś tacce czy talerzu, bo jakimś cudem zawsze nieco przecieknie. Następnego dnia rozgrzać mocno piekarnik - 210 st. Boczek włożyć do przykrywanej brytfanny albo kamiennego naczynia do zapiekania (wówczas przykryć podwójnie złożona folią aluminiową), skóra do dołu. Po 45 minutach boczek odwrócić, a temperaturę pieca obniżyć do 180-175 st. Piec jeszcze ok 45 minut, a w każdym razie po tym czasie sprawdzić czy chude części boczku są miękkie. Jeśli tak, to .... zrobić taki myk;-)))): wyłozyć boczek na dużą deskę, przykryć drugą deską, a na niej postawić gar z wodą. Chodzi o to, by jeszcze gorący boczek ścisnąć i pozwolić swobodnie wypłynąć nadmiarowi tłuszczu. Po godzinie, nawet, gdy jeszcze nie jest całkiem zimny, konstrukcję deskowo-garową można rozbroić, a boczek zawinąć w folię i gdy będzie mieć odpowiednio niską temperaturę włożyć do lodówki. Boczek przed krojeniem powinien być dobrze schłodzony, by tłuszczyk się zestalił. Taka domowa wędlinką ma bardzo długą trwałość. Smacznego bardzo;-))

    OdpowiedzUsuń