czwartek, 28 lutego 2013

Polędwiczki wieprzowe na stojąco



Inspirację zaczerpnęłam ze, skądinąd bardzo interesującej, strony www.wielkapysznosc.pl
Oczywiście nieco zmodyfikowałam  i powstało bardzo smaczne mięsko do przygotowania w 30 minut, z czego 20 minut to czas smażenia i dopieszczania mięska. Jeśli Wasze paluszki okażą się mniej sprawne i zawijanie potrwa nieco dłużej to obiad będzie ciut później.

W oryginale do polędwiczek był sos, który zrobiłam zgodnie z przepisem. Synowi smakował bardzo, a mnie… bardzo średnio. Stąd następnym razem zrobię sos balsamiczny po swojemu.

1 średniej wielkości polędwiczka to akurat dla dwóch osób, więc skoro głodnych więcej to i mięsa trzeba nabyć więcej.

Polędwiczkę dokładnie osuszyłam po umyciu, obrałam z powięzi wszelakich. Oddzieliłam tę część, która odstaje ze swej natury, a resztę pokroiłam w równe słupki, ok. 3-4 cm. Każdy plaster położyłam na desce tą powierzchnią, po której szedł nóż, lekko przycisnęłam i natychmiast przywróciłam kształt. Chodzi o to, by nieco mięso zmiękczyć, ale jednak go nie rozerwać. Każdy słupek mięsa owinęłam plastrem szynki szwarcwaldzkiej (złożonym na pół, bo był za szeroki w stosunku do wysokości słupka) i spięłam wykałaczką. Posoliłam i popieprzyłam po obu stronach (tylko mięso).



Na dobrze rozgrzanej oliwie smażyłam każdy słupek, w pozycji stojącej, 2-3 minuty, a następnie wstawiłam patelnię z mięsem do nagrzanego do 180 st.C, piekarnika. Na 10 minut. Gdy mięso już się pod palcem nie ugina znaczy, że gotowe. Gdyby jeszcze było zbyt miękkie zostawiamy w piecu na kilka minut. Jednak z polędwicą każdą jest tak, że za krótko i za długo dopiekana nie jest dobra. Wyjęta zbyt szybko może być różowa w środku (chyba, że ktoś lubi), a za późno – zrobi się sucha i żylasta. Natomiast gdy w sam raz, mimo, że to nie jest mięso miękkie jak dla niemowląt to zachowuję swoją cudną soczystość, a nie jest już surowe. To jest moment, gdy jest najsmaczniejsze.

Wcześniej przygotowałam sos:

- 30 ml białego wytrawnego wina

- 30 ml octu balsamicznego

Wlałam do garnuszka, zagotowałam i odparowałam o połowę. Dodałam sól, pieprz oraz 100 ml śmietany 30%. Zagotowałam ciągle mieszając. Jeśli za rzadkie trzeba jeszcze gotować do właściwej konsystencji. Gotowy wygląda jak rozpuszczona czekolada mleczna.

Jak już mówiłam mnie by bardziej pasował sos balsamiczny robiony z sosu sojowego, octu balsamicznego i odrobiny miodu lub cukru (można także dodać trochę wody, a całość zagęścić mąką kartoflaną).  Słodycz ze śmietany przełamywana kwasem octu balsamicznego mi jakoś nie pasuje.

Do tego zrobiłam zwyczajna sałatkę z pomidorów, czerwonej cebuli, kilku listków bazylii posiekanych, przyprawioną solą, pieprzem i oliwą z oliwek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz