Baaaardzo dobra zupa. Robię ją rzadko, niestety. T., mąż
znaczy, chce zup, w których nic nie pływa. Znaczy kremy. Albo takich, w których
jarzyny łatwo ominąć, bo są w całości. Nie pojmuję. Stąd barszcz ukraiński
powstaje gdy, jaka szkoda, że nareszcie, T., mąż znaczy gdzieś sobie pojedzie i
nie oczekuje ode mnie obiadu. Wówczas barszcz ukraiński jem na obiad, kolację,
znów obiad, ale rzadko starcza mi na kolejną kolację.
Barszcz ukraiński można robić na mięsie, najlepiej na
żeberkach lub skrzydełkach drobiowych. Jednak zupa ma tak wiele aromatów, że
wydaje mi się, że to szkoda czasu. Jednak jakby ktoś się uparł to należy zrobić
wywar na mięsie, a gdy ono miękkie wyjąć, po przestudzeniu pokroić na mniejsze
kawałki i dodać do zupy pod koniec gotowania.
Na mój, jarski barszcz potrzeba:
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- kawałek selera
- 2 spore ziemniaki
- 1 średnia cebula
- kawałek kapusty
białej
- puszka fasoli białej
w zalewie (producent jakoś nie wpadł na pomysł by mi zapłacić za reklamę, więc
nie powiem która, w mojej ocenie, najlepsza ;-)))
- 2 spore buraki
- 3-4 ząbki czosnku
- listek laurowy,
kilka kulek ziela angielskiego, sól, pieprz mielony, łyżeczka cukru
- 2 łyżki koncentratu
pomidorowego
- 2 łyżki płynnego
koncentratu barszczu (jak przy fasoli nie powiem który najlepszy;-))))
- 3 łyżki oliwy z
oliwek
Szatkujemy kapustę, ziemniaki kroimy w większą kostkę. Zagotowujemy
pół garnka wody (drugie pół naszej zupy to będą warzywa). Wrzucamy listek
laurowy, ziele angielskie, sól oraz poszatkowana kapustę i ziemniaki. Gotujemy
na średnim ogniu, pod przykryciem. W tym czasie kroimy w niewielką kostkę
cebulę, marchew, seler i pietruszkę oraz buraczki. Rozgrzewamy nieco na patelni
oliwę i wrzucamy cebulę. Gdy się zaszkli dodajemy pozostałe warzywa i 3 ząbki
czosnku w całości i przesmażamy, często mieszając. Jak ładnie już błyszczą
dodajemy cukier i nieco karmelizujemy, ale, rzecz jasna, nie przypalamy. Teraz
dodajemy koncentrat pomidorowy i pieprz mielony, dokładnie mieszamy. Gdy
ziemniaki są na pół miękkie całą zawartość patelni przekładamy do garnka z
kapustą i ziemniakami. Na patelnię przelewamy nieco zupy, zagotowujemy i
wlewamy „smak” do garnka. Gotujemy ok. 10 minut do chwili, gdy warzywa są
miękkie, ale nie rozpadają się. Teraz wyciskamy przez praskę ostatni, pozostały
ząbek czosnku, dodajemy koncentrat barszczu i fasolę wraz z zalewą. Gotujemy już
tylko chwileczkę, do pierwszego…. „bąbelka”. Jeśli macie płytę elektryczną to
po dodaniu fasoli wyłączcie grzanie. Będzie nie tylko oszczędnie dla prądu, ale
też dobrze dla fasoli, która się nie rozpadnie.
Już na talerzu można dodać śmietanę.
Bardzo smacznego.
Ugotowałam przedwczoraj.
OdpowiedzUsuńJakoś niechcący wyszedł mi prawie żołnierski kociołek :D
Jest pyszny ! Podzieliłam na 2 części i jedną zamroziłam.
Jeden tydzień mogę jeść barszcz na okrągło, ale dwa to już przesada :)
Mam nadzieję, że mu mrożenie nie zaszkodzi.
Pozdrawiam z nad barszczu :)
To bardzo miło. Bardzo miłe jest to, że nie tylko ja gotując zupy mogłabym nakarmić pułk wojska ;-))) Jakoś zawsze, gdy zupa ma mieć wiele składników to nie mam umiaru w dodawaniu kolejnych;-)))
UsuńMrożenie nie powinno zaszkodzić zupie. No może tyle, że ziemniaki mogą się rozpadać