niedziela, 29 września 2013

Deserek, takie jakby Monte….tylko lepszy



Na pewno lepszy, bo wiadomo z czego zrobiony. Ma nieco inna konsystencję, bliższą galaretce. Ale smakuje…. No cudnie smakuje.
Pracy przy domowym Monte niewiele, ale czas, który musi minąć do jedzenia - spory.
Wypróbowałam przepisy, które znalazłam w necie i dopiero za trzecim razem, po własnych modyfikacjach, osiągnęłam co chciałam. Pycha.
Zdjęcia pochodzą z dwóch, kolejnych prób. Pierwsza mocniej czekoladowa, druga łagodniejsza i ta druga, mam wrażenie, jeszcze lepsza.
Na 4 niewielkie porcje potrzeba:
- 0,5 litra mleka
- 3 łyżki mleka w proszku, odtłuszczonego
- 2 łyżki serka homogenizowanego
- 2-3 łyżki cukru ( u mnie 3)
- łyżka niepełna kakao (chyba, że ktoś lubi mocno czekoladowe smaki – wówczas pełniejsza łyżka)
- 2-3 łyżeczki żelatyny (zwykłej, bezsmakowej. Ilość zależy od konsystencji, którą chcemy osiągnąć. U mnie 2,5 łyżeczki).
Mleko podgrzewamy, ale nie wolno dopuścić do wrzenia. Dodajemy cukier, mleko w proszku i dokładnie mieszamy, najlepiej rózgą. Do kubeczka wkładamy serek, dodajemy nieco ciepłego mleka i energicznie mieszamy (chodzi o to, by serek się nie zwarzył). Rozrobiony serek przelewamy do mleka. Teraz dodajemy żelatynę i energicznie mieszamy. Wszystko musi być dokładnie rozpuszczone.
Większą część mleka rozlewamy do szklaneczek. Zostawiamy do ostudzenia, a następnie wstawiamy do lodówki, by nieco zgęstniało. Do jeszcze ciepłego mleka, które pozostało dodajemy kakao i dokładnie mieszamy. (Uwaga! Jeśli to jest prawdziwe kakao w proszku należy je rozpuścić w dość gorącym mleku. Jeśli dajemy tzw kakao rozpuszczalne mleko nie musi być nazbyt ciepłe). 





Gdy mleczko białe, w lodówce nieco stężeje wylewamy na nie mleczko czekoladowe.
Wstawiamy do lodówki.                                                                                                     







 Pod lodówką sadzamy psa pilnującego, by oczekujący na łakocie nie wyjedli deseru zanim porządnie stężeje. Można także nie męczyć zwierzęcia i powiesić siekierę, jako zobrazowanie hasła: „jak ktoś tu łapy wsadzi to je odrąbię”. 


Deser potrzebuje ok. 6 godzin w lodówce. A najlepiej całą noc.
Wiele osób odchudzających się stosuje chude mleko, cukier zastępuje odpowiednią ilością słodzika, wybiera serek homo „lajt”. Nie wiem na ile deserek traci na smaku i przyznam, że nie widzę większego sensu, by eksperymentować, bo w stosunku do fabrycznych tego typu łakoci i tak mamy samo zdrowie.
Oczywiście można odwrócić proporcje i do większej ilości mleka dodać kakao.
Spróbujcie, a nie będziecie żałować.

4 komentarze:

  1. Zante, na Twojej kuchni przytyłabym te 10 kg w miesiąc!Pychotka;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zrób w wersji "lajt";-)))
      Ale dla Grzesia .... jak dla T., męża znaczy;-)))

      Usuń
    2. ;)
      Kakao nie dla Grzesia na razie, a Sołtys zje wszystko;)))

      Usuń
    3. No to zrób całe białe dla Grzesia i całe czekoladowe dla Sołtysa;-))))

      Usuń