Placki to prościzna, prawda?
No prawda, ale czegoś moje był jakieś takie bez smaku
ziemniaków jakby. No takie bardziej placki niż ziemniaczane.
Popularny program telewizyjny skłonił mnie do poszukania przyczyn.
Dlaczego placki zyskujące aprobatę prowadzącej są chrupkie, a moje coś nie
chrupią. Dotąd robiłam je intuicyjnie, ale jak poczytałam, to się okazało, że
intuicja dobra jest w wybieraniu męża. Do placków to trzeba znać proporcje i
sztuczki. Ćwiczyłam te placki, wg ścisłej receptury już kilkakrotnie, za każdym
razem odbierając wyrazy wdzięczności T., męża znaczy.
Czyli naumiałam się.
Na placki dla 3 osób potrzeba 1 kg ziemniaków, 2 cebule, 2
jajka, 1 łyżka jogurtu (najlepiej greckiego, gęstego), 2-3 łyżki mąki pszennej,
sól i pieprz mielony. No i sporo tłuszczu do smażenia. Sporo, bo placki
wychodzą najlepiej w dużej ilości tłuszczu, bardzo dobrze rozgrzanego (ale
jeszcze nie dymiącego).
Obieramy ziemniaki, ścieramy na tarce o drobnych oczkach… no
dobra, nie ręcznie, w malakserze albo w inny, zmechanizowany sposób. Razem z
ziemniakami ścieramy dwie cebule. Masę ziemniaczaną przekładamy na sito
umieszczone na misce. Po 2-3 minutach ziemniak z cebulą przekładamy do miski, a
wodę, która odciekła z masy zostawiamy w spokoju, na 10 minut. Po tym czasie
wodę zlewamy ostrożnie, a to, co zostało na dnie miski zeskrobujemy do masy
ziemniaczanej. To „to” to skrobia, cenny składnik ziemniaków. Teraz wbijamy dwa
jajka, dodajemy sól i pieprz oraz łyżkę jogurtu. Jogurt zapobiegnie ciemnieniu
ciasta ziemniaczanego i spowoduje jego lekkoś. Dodajemy 2-3 łyżki mąki i …. ani
grama więcej. Otóż tajemnica chrupiących placków to odcieknięcie wody,
przywrócenie skrobi i jak najmniej mąki, za to proporcjonalna ilość jajek. Mieszamy
wszystko dokładnie i rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Gdy pojawiają się pierwsze
oznaki, że zaraz zacznie dymić nakładamy ciasto porcjami i lekko rozpłaszczamy.
Smażymy do zrumienienia i odwracamy, by zrumienić drugą stronę.
Błąd, który często popełniany w kuchni, to wielokrotne
odwracanie podczas smażenia. Czy to placków czy mięsa. Takie dosmażanie
powoduje, że jedzenie nasiąka tłuszczem, a przede wszystkim smażenie
powierzchni już raz ściętej wyzwala z tłuszczu szkodliwe substancje.
Tak więc podczas smażenia podglądamy placek, lekko unosząc
jego brzeg.
Usmażone placki odkładamy na tackę wyłożoną ręcznikiem papierowym,
odsączamy z nadmiaru tłuszczu i od razu podajemy. Z cukrem, z cukrem i
jogurtem, z gulaszem…. z czym tam kto lubi.
Zapewniam, że chrupiące i bardzo ziemniaczane.
Placki ziemniaczane to nic trudnego :) Twoje wyglądają bardzo ładnie. Możesz też spróbować mojej wersji. Ziemniaki trę na grubej tarce, do środka dodaję odrobinę natki i ricottę. Placuszki są chrupkie, wyglądają tak jak tutaj: http://www.obiektywniwkuchni.pl/chrupiace-placki-ziemniaczane-pod-sosem-borowikowym-z-poledwiczka/ i co najważniejsze.... kremowe w środku :) polecam się!
OdpowiedzUsuńsprawdzę z tą odsączoną wodą przez sitko :))
OdpowiedzUsuń