Tak naprawdę nie mogę się zdecydować jaka nazwa jest
trafniejsza.
Przepis znalazłam w bardzo starych książeczkach z
przepisami. Bo nie wiem czy wiecie, ale dawno, dawno temu nie było Internetu, a
przepisy kulinarne zbierało się jako wycinki z gazet albo kupując takie małe
książeczki. 30 lat temu, gdy byłam bardzo niepewną siebie młodą panią domu,
kupowałam takie namiętnie. Teraz w zasadzie niewiele się zmieniło… z tą młodą
tylko jest nieaktualne.
Wybieramy kilka największych liści kapusty (ale bez pierwszych zewnętrznych, bo te są bardzo łykowate) i wkładamy na kilka minut
do garnka z wrzącą wodą. Wodę zachowujemy, a liście układamy na sicie do
odsączenia. Niewielkie naczynie, które nadaje się do piekarnika, smarujemy
cieniutko smalcem. Można równie dobrze użyć oleju, ale… ale kapusta wszelka
lubi smalec, więc może raz na jakiś czas dokonać wykroczenia przeciw złemu
cholesterolowi?
Na farsz potrzeba:
- 30 dg mielonego mięsa, najlepiej mieszanego wieprzowo-wołowego
- średnia cebula
- 2 ząbki czosnku
- pół woreczka ugotowanego ryżu (białego, długiego lub
parabolicznego, a nie basmati, bo ten nie spoi farszu)
Mięso, ryż, przesmażoną, drobno krojoną cebulę i czosnek
mieszamy, przyprawiamy solą, pieprzem, ostrą papryką. Masę
wykładamy do
naczynia z kapustą. W mięso wciskami odsączone śliwki. Całość zawijamy
wystającymi liśćmi kapusty.
Przygotowujemy sos ze:
- średniej cebuli
- garści drobno pokrojonych, mniejszych listków kapusty, z
samego środka.
- 2 łyżek koncentratu
- łyżki mąki
- przypraw
Na patelni rozpuszczamy tłuszcz i zanim się rozgrzeje
wrzucamy cebulę pokrojoną w piórka i posiekaną kapustę. Lekko dusimy, dodajemy
pół łyżeczki cukru, sól, jak ktoś lubi trochę kminku, a po chwili koncentrat
pomidorowy. Przesmażamy, aż zaskwierczy, dodajemy łyżkę mąki i zasmażamy. Teraz
dolewamy 3-4 chochle gorącej wody, która została po parzeniu kapusty, dokładnie
mieszamy i zagotowujemy. Całą mieszaninę przelewamy na gołębia. Naczynie
przykrywamy i całość wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Po 45
minutach obiad gotowy. Smacznego bardzo.
Aż się roześmiałam jak zobaczyłam ten przepis :D
OdpowiedzUsuńMam w domu wszystko co jest potrzebne do zrobienia gołąbków w kapuście. Jutro będę je robić.
Tzn miałam je robić i teraz mam zagwozdkę. Oj kobieto namieszałaś mi we łbie ! :D
Dam znać na co się zdecydowałam.
Ze względów praktycznych/ przypominam, że jestem sama/ takie małe gołąbki są dla mnie wygodniejsze. Część zjadam, część zamrożę i na później jak znalazł.
Jednak doskonale wiem, że młoda kapusta jest delikatna i liście się rozłażą.
Prześpię się z tematem.
Pozdrawiam :)
Ja nie przepadam za rozmrażanymi, bo kapusta lubi się rozłazić, a najbardziej lubię, gdy chociaż "nerw" liścia jest jędrny. Jednak poza tym gołąbki rzeczywiście świetnie przetrzymują mrożenie. A Ty gołąbki robisz, jak ja, z sosem pomidorowym? Czekam na info na co się zdecydowałaś i ... smacznego bardzo;-)))
OdpowiedzUsuńZdecydowałam się jednak na małe gołąbki.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na wyjątkowo zgrabną i zbitą kapustę, wobec czego liści mi nie zabrakło.
Farsz robię w zasadzie taki sam jak Ty, z ryżem. Tylko nie wiem dlaczego dodaję jajko, bo chyba jest niepotrzebne.
Nie dodałam też śliwek, bo nie wiem czy by mi to smakowało.
Gołąbki robię również z sosem pomidorowym tylko nigdy nie robiłam tak jak Ty. Po prostu na gołąbki w garnku wlewałam rozcieńczony przecier albo taki półpłynny z kartonika, trochę doprawiałam i tyle.
Dzisiaj sos zrobiłam wg Twojego przepisu. :)
Tak czy siak gołębie przyfrunęły do mojej kuchni :)
No teraz z każdym dniem kapusta jest dorodniejsza. Jajko do farszu to trzeba dodać gdy jest mięso tylko wołowe albo z przewagą wołowiny. Najbardziej spójne wychodzą gołąbki z wieprzowiny. Wówczas, gdy mięso jest surowe, a ryż ugotowany na pewno nic się nie rozpadnie. Z jajkiem, jak dla mnie, farsz jest zbyt zbity.
UsuńGdy robię zwyczajne, zimowe gołąbki sos robię podobnie jak ten, ale dodaję kilka suszonych grzybków, zalanych gorącą wodą i tę wodę też dodaję. Wówczas sos jest bardziej wyrazisty. Pewnie także dlatego, że w ciut niższej temperaturze piekarnika, za to dłużej się duszą. Udanego weekendu.