Kurczak bywa nudny. Ale nie tak przyrządzony!
Właściwie każda część kurczaka może być identycznie zrobiona. Można także kupić całego kurczaka, podzielić na porcje i będzie dla każdego domownika/gościa coś miłego.
Danie jest bardzo proste do wykonania i właściwie zupełnie
nieabsorbujące. Nadaje się także dla tych na diecie przeciwmiażdżycowej (ukłony
dla Dusi i Maćka;-))), bo jest bez smażenia.
Kawałki kurczaka lekko posolić i oprószyć czarnym pieprzem
mielonym. W naczyniu żaroodpornym albo brytfannie, w którym kurczak będzie
pieczony, trzeba zrobić marynatę. U mnie były tylko trzy kawałki podudzi
kurczaka, więc ilość marynaty trzeba proporcjonalnie zwiększyć, gdy porcji
mięsa będzie więcej. Wymieszać:
- 3 łyżki ketchupu
- 1 łyżkę sosu Worcester (można od biedy zastąpić pół na pół sosem sojowym i gęstym octem balsamicznym)
- 1 łyżkę płynnego miodu (a jeśli macie scukrzony to go rozpuścić w kuchence mikrofalowej)
- 1 łyżeczkę ostrej pasty z chilli albo 1 świeżą papryczkę chilli drobno posiekać albo po prostu dodać chilli w proszku)
- 1 łyżeczkę pasty czosnkowej (albo zmiażdżyć dwa niewielkie ząbki czosnku)
- 2-3 łyżki oliwy z oliwek
Wszystko razem dokładnie wymieszać. Włożyć porcje kurczaka i dokładnie ja poobracać, tak, by dokładnie się umazały w marynacie. Całość wstawić do lodówki na co najmniej dwie godziny (można przygotować w przeddzień).
Po wyjęciu z lodówki wstawić naczynie z kurczakiem, bez przykrycia, do … zimnego piekarnika. Nastawić piekarnik na 200 st. C i jeśli mamy szczęście, że piekarnik zawiadomi dźwiękiem, że się nagrzał do zadanej temperatury, to możemy sobie iść… gdzieś tam. Byle zostać w zasięgu dźwięku. Po dzwonku wzywającym (bądź upilnowanej osiągniętej temperaturze) ustawić czas 45 minut (przy większej ilości mięsa bądź grubych kawałkach wydłużyć do 60 minut). Przez ten czas nie dotykać, nie przewracać. No po prostu zostawić obiad w spokoju. Sam sobie da radę.
- 3 łyżki ketchupu
- 1 łyżkę sosu Worcester (można od biedy zastąpić pół na pół sosem sojowym i gęstym octem balsamicznym)
- 1 łyżkę płynnego miodu (a jeśli macie scukrzony to go rozpuścić w kuchence mikrofalowej)
- 1 łyżeczkę ostrej pasty z chilli albo 1 świeżą papryczkę chilli drobno posiekać albo po prostu dodać chilli w proszku)
- 1 łyżeczkę pasty czosnkowej (albo zmiażdżyć dwa niewielkie ząbki czosnku)
- 2-3 łyżki oliwy z oliwek
Wszystko razem dokładnie wymieszać. Włożyć porcje kurczaka i dokładnie ja poobracać, tak, by dokładnie się umazały w marynacie. Całość wstawić do lodówki na co najmniej dwie godziny (można przygotować w przeddzień).
Po wyjęciu z lodówki wstawić naczynie z kurczakiem, bez przykrycia, do … zimnego piekarnika. Nastawić piekarnik na 200 st. C i jeśli mamy szczęście, że piekarnik zawiadomi dźwiękiem, że się nagrzał do zadanej temperatury, to możemy sobie iść… gdzieś tam. Byle zostać w zasięgu dźwięku. Po dzwonku wzywającym (bądź upilnowanej osiągniętej temperaturze) ustawić czas 45 minut (przy większej ilości mięsa bądź grubych kawałkach wydłużyć do 60 minut). Przez ten czas nie dotykać, nie przewracać. No po prostu zostawić obiad w spokoju. Sam sobie da radę.
Pyszne mięso! Zapewniam. I Ten, co nie lubi niby drobiu, bo
piórami ponoć śmierdzi, stwierdził, że jakby było więcej to On chętnie
następnego dnia może ten obiadek powtórzyć. No niestety nie ma więcej.
Smacznego bardzo.
Smacznego bardzo.
P.S. Pomysł, dostosowując do zasobów spiżarni, wielkości
mięsa i własnych upodobań smakowych, zaczerpnęłam ze strony www.ugotuj.skutecznie.tv
Robię niemal identyczne, tylko dodaję jeszcze estragon. Pycha!!!
OdpowiedzUsuń