
Bo za Gierka, Szanowne Koleżeństwo, wędliny kupowane w sklepie były przepyszne. Teraz trzeba je zrobić albo wydać na nie fortunę.
No to jako oszczędna Wielkopolanka zrobiłam. I warto było!
Potrzeba:
- 1 kg ładnej karkówki. Ładnej to znaczy chudej, zwartej, dość wysokiej
- 2 łyżeczki soli do peklowania (łatwo kupić w dziale przypraw)
- 1 łyżeczka zwykłej soli
- 1 łyżeczka cukru
- 1 płaska łyżeczka pieprzu czarnego, mielonego
- 1 łyżeczka kminku
- 1 łyżka majeranku
- 2 listki laurowe rozgniecione
- 2-3 ząbki czosnku.
Rozgniecionym czosnkiem natrzeć mięso, a następnie wymieszać wszystkie przyprawy i nimi także natrzeć mięso. Przyprawioną karkówkę włożyć do woreczka foliowego i zostawić tak w temperaturze pokojwej na ok. 2 godziny, po czym włożyć do lodówki na całą noc.

. Teraz jest najtrudniejsze! Znaleźć taki garnek, do którego wejdzie mięso i da się zalać całkowicie wodą. Po wywaleniu wszystkiego z szafki z garami i wielokrotnym przymierzaniu (bez powodzenia) mięsa, wzięłam brytfannę. Tu się karkóweczka zmieściła.

Pycha! Smacznego bardzo!
:) już od dawna nie kupuję wędlin więc chętnie wypróbuję nowego przepisu
OdpowiedzUsuńNaprawdę wygląda jak ten za Gierka! To jeszcze można sobie odtworzyć, ale kiełbasy "po 44" już sama nie mogę, bo trzeba mieć wędzarnię. I takie szpejo do nabijania mięsa do flaka :-DDD
OdpowiedzUsuń