poniedziałek, 7 stycznia 2013

Karp smażony

Proste jak nie wiem co! Ale może jakiś szczegół zadecyduje o smaku wigilijnego dania?
Najlepszy niby świeży, kupowany w żywej postaci. Ale nigdy  nie wiadomo z jakiej hodowli, z jakiego kraju….no nie da się posmakować przed zakupem . Spokojnie można kupić zamrożonego, porcjowanego karpia.
Rozmrażamy pomału, najlepiej w lodówce. Kawałki obsuszamy ręcznikiem papierowym. Solimy, oprószamy pieprzem. Kawałki wkładamy do jakiegoś naczynia i przekładami dużą ilością cebuli, krojonej w półplasterki. Wstawiamy do lodówki na przynajmniej 3 godziny. Następnie usuwamy cebulę, otaczamy każdy kawałek w mące i smażymy na złoty kolor. Najlepiej w dużej ilości, dobrze rozgrzanego oleju. Gdy tłuszcz jest dobrze rozgrzany (czyli na rozgrzewającą się patelnię sypniemy mąką natychmiast skwierczy) ryba „nie napije się” wcale tłuszczu, za to natychmiast zamknie się to, co najsmaczniejsze w środku.
Zrumienione kawałki układamy na blasze. Na każdy kawałek kładziemy kawałeczek masła, posypujemy płatkami migdałów) i wsuwamy do gorącego piekarnika (175 st. bez termoobiegu). Skwierczy, znaczy jest gotowy po 15 minutach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz