Danie
pochodzi z Internetu. Pierwsze podejście do jego przyrządzenia zrobił
Synuś, co spotkało się z wielkim aplauzem Jego znajomych.
Dziś
sama spróbowałam. Jestem zaskoczona, jak smaczne jedzonko powstało: bez
grama tłuszczu, bez osmażania mięsa i pomimo, że jak twierdzi T., mąż
znaczy: kurczak nie nadaje się do jedzenia, bo śmierdzi piórami. Nawet
małżonkowi bardzo smakowało.
Na każdą pojedynczą pierś kurczakową potrzeba:
- 1 łyżkę miodu płynnego
- 3 łyżki sosu sojowego ciemnego
- sok z połowy cytryny
- 1 cebula dymka ze szczypiorem albo pół zwykłej cebuli
- szczypta imbiru
- pieprz czarny, mielony
- curry
- ryż paraboliczny lub basmati
Obmytą i
osuszoną pierś z kurczaka nacieramy curry i zostawiamy na 15 minut. W
międzyczasie gotujemy ryż i zostawiamy do odsączenia.
Mięso
kroimy w poprzek, w plasterki ok. 0,5 cm grubości. Na patelni
rozgrzewamy miód i sos sojowy (mieszać trzeba) Gdy sosik się zagotuje
wkładamy mięso i je obsmażamy ( a właściwie gotujemy), dodajemy sok z
cytryny, szczyptę imbiru, dymkę posiekaną wraz ze szczypiorkiem (lub
cebulę pokrojoną w cieniutkie ćwierćplasterki) oraz pieprz mielony.
Dusimy, aż kurczak będzie miękki. Przekładamy od razu na talerze,
korzystając z łyżki cedzakowej, a na patelnię z pozostałym tam sosikiem,
wrzucamy ryż. Mieszamy, podgrzewamy i rozkładamy na talerze.
Do tego
bardzo pasuje surówka z kapusty (jak najbardziej może być gotowa, ze
sklepu). Zamiast ryżu równie smaczny pewnie będzie chiński makaron
(zalewany wrzątkiem).
Nie
zapomnijcie zwiększyć ilości składników, jeśli robicie danie z więcej
niż jednej piersi. Szczególnie miodu, sosu sojowego, cebuli i soku z
cytryny.
Naprawdę pycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz