Przepisy w sieci nieco różnią się od siebie. Wcale bym się
nie zdziwiła również, gdyby Akular pod tym postem zawołała o pomstę do nieba,
że zmasakrowany został jeden z najpopularniejszych przepisów na makaron.
Możemy więc przyjąć, że to spaghetti ala carbonara.
Danie bardzo szybkie w przygotowaniu. Ale uwaga! W zasadzie
nie nadaje się do odgrzewania. Piszę w zasadzie, bo niektórzy zalecają zostawić
sobie odrobinę wody, w której gotował się makaron. Wówczas, ewentualnie dodając
tej wody, potrawę można odgrzać. Ja dziś trochę tej wody w kubeczku zostawiłam
i sprawdzę wieczorem, czy „niektórzy” mają rację.
Na 3-4 porcje potrzeba:
- trochę więcej niż pół paczki (czyli ok. 300 g) makaronu spaghetti,
ugotowanego „na ząb” czyli al dente
- 20-25 dg wędzonego boczku, pociętego w najwęższe paseczki
(można skorzystać z paczkowanego, w cienkich plasterkach boczku. Wówczas bardzo
łatwo pokroić naprawdę cienkie paseczki i przy smażeniu dokładnie je
rozdzielać)
- 250 ml śmietanki 30 lub 36% (sprzedawana jest najczęściej
w kubeczkach 200 ml albo od razu 500 ml. Można temu zaradzić biorąc kubeczek
200ml + 50 ml mleka)
- duży ząbek czosnku
- szczypta suszonego rozmarynu
- 3 żółtka
- 100 g
tartego parmezanu ( z braku inny, dobrze topiący się ser)
Na dużej wysokiej patelni rozgrzewamy odrobinę oliwy z
oliwek i smażymy boczek. Musi być dobrze wysmażony, chrupiący, ale rzecz jasna
niespalony. W czasie, gdy się smaży przygotowujemy pozostałe składniki.
Śmietanę rozdzielamy po równo, do dwóch naczyń. Do pierwszego dodajemy ząbek
czosnku pokrojony tak drobno jak się da, rozmaryn oraz trochę świeżo mielonego
czarnego pieprzu. Mieszamy.
Do drugiej części śmietanki dajemy żółtka i połowę startego
sera. Dokładnie mieszamy.
Gdy boczek już gotowy wylewamy do niego pierwszą porcję
śmietanki, z czosnkiem. Niezbyt szybko zagotowujemy, często mieszając. Gdy
zawrze dodajemy drugą część śmietany i teraz już nie przerywamy mieszania. Sos
musi zgęstnieć, ser całkowicie się rozpuścić, a przy tym nie możemy zrobić
jajecznicy. Gdy sos bardzo gorący wrzucamy ugotowany makaron. Mieszamy i mocno
wszystko razem zagrzewamy. Od razu podajemy, a każdy na talerzu sypie sobie na
wierzch trochę tartego sera.
Bardzo smaczne i pożywne jedzenie. Dobry obiad w pół
godziny.
Wodę z makaronu zostawiamy zawsze Zantu, gdyż wystarczy lekkie spóźnienie domowników i każda pasta wchłania sos, oraz carbonara, jak malowana, nikt się nie czepi. Wiem, bo gotować Teda uczyli Włosi ;o)))
OdpowiedzUsuńP.S.
Tylko parmezan, topiący się ser 'rozciągnie' sos, a ma go zagęścić oraz nic nie smakuje i nie pachnie tak, jak parmezan.
P.S.2
Spróbuj świeży rozmaryn. Bajka ;o)
Hm....Swoje Kochanienie wypożyczasz czasem? Do gotowania, rzecz jasna!!
OdpowiedzUsuńNo z parmezanem to w moim miasteczku kłopot najczęściej. Rzadko gości w sklepach, niestety. Musiał być erzac. No i wzięłam pod uwagę, że nie tylko u mnie może taki problem wystąpić.
A z rozmarynem to powiem szczerze nie przepadam. Ta szczypta "nie bolała", ale też nie zachwycała. Domyślam się, że świeży byłby wielokrotnie bardziej aromatyczny. Nie mówiąc o tym, że również u mnie niedostępny (bywa świeża bazylia). Wiem, zaraz powiesz, że powinnam hodować w doniczkach....ale u mnie kwiatki i ciasta jakoś nie wychodzą;-)))))
Nic nie powiem ;o) Lubisz- hodujesz, nie lubisz, dajesz suszony. Moje Kochanie gotuje, jak ja nie mam czasu, a generalnie w pracy posługuje się węchem i smakiem, stąd Jego zdolności ;o) Ciasta Ci nie wychodzą? Kurczę, na to też jest lekarstwo ;o)))
UsuńA ser? Zamiast parmezanu może być grana padano (do kupienia w Lidlu na przykład)
Lidl do mnie jeszcze nie dotarł ;-))) Lekarstwo na nie wychodzące ciasta? No wiem: kupić.
UsuńWłaśnie przed chwilą napadło nas parcie na słodkie (co u mnie jest super rzadkie, a u T. permanentne) i zrobiłam krem mascarpone z brzoskwiniami. Ale to jednak nie ciasto. Chociaż T. wygląda na zaspokojonego;-)))))
A Biedronkie masz? Bo tam czasem też jest ;o) Jak dojrzejesz do pieczenia, daj znać, a ja Ci podeślę instrukcje ;o)))
UsuńBiedronkę posiadam, ale Biedronka wczoraj nie posiadała parmezanu w żadnej postaci (czasem bywał w kawałku, a czasem tarty już). Nie posiadała zresztą żadnego innego twardego sera, grana padano także nie. Jakiś pomór w tej Biedronce był.
OdpowiedzUsuń