Po raz pierwszy kupiłam
doradę (bo nie było pstrągów) i przyznam, że nie spodziewałam się, że to taka
smaczna ryba.
Pogrzebałam po necie szukając
przepisu i korzystając z wielu zrobiłam po swojemu.
Po mojemu wyszła bardzo
dobra.
Ryby opłukałam i bardzo dokładnie
osuszyłam, także w środku. Posoliłam, oprószyłam pieprzem świeżo zmielonym. Do
wnętrza każdej z ryb włożyłam po dwa pół plasterki cytryny (wcześniej sparzonej,
bo plasterki były ze skórą) i po ząbku czosnku podzielonym na kawałki. Każdą
rybę owinęłam boczkiem. Ryby poukładałam na blasze, wyłożonej folią aluminiową
i posmarowanej olejem. Także z wierzchu ryby posmarowałam cieniutko olejem.
Następnie posypałam mieszanką ziół do ryb i dodatkowo tymiankiem. Obok na
blasze poukładałam grube plastry ziemniaków, obgotowane wcześniej we wrzątku przez
5 minut. Ziemniaki posypałam solą i kminkiem.
Ryby i ziemniak są gotowe po
25-30 minutach od chwili wsunięcia blachy do pieca, nagrzanego do 180 st. C. Proponuję na
ostatnie 5 minut (czego ja nie zrobiłam, a szkoda) włączyć funkcję grill lub
podnieść blachę poziom wyżej, by ryby bardziej się zrumieniły
Aleś się kobieto rozszalała w kuchni. Tylko człowiek na chwilę zniknął, już ma zaległości. Pstrąga w folii uwielbiam, dorady nie próbowałam. Ale chwilowo nie spróbują, bo moi znowu zamówili... hamburgery ;o)))
OdpowiedzUsuńDorada wyszła przez przypadek ... uaktywniłam się ostatnio na blogach, bo to mi pozwala trochę się oderwać od realu;-))))
Usuń