Przede wszystkim z plastrów schabu odcinam wszelkie oznaki tłuszczu.
Potem mięso rozbijam bardzo cienko. Moi panowie wolą zjeść po dwa albo i trzy cienkie niż jeden gruby. Solę i osypuję świeżo mielonym pieprzem.
Następnie oprószam mąką, z obu stron. Robię to przy użyciu niewielkiego sitka i nigdy tej mąki nie wklepuję w mięso.
Następnie w dużej misce rozbijam dwa jajka (na 5 kotletów) i dodaję 1-2 łyżki majeranku suszonego. Mieszam z surowymi jajkami. Do drugiej miski nasypuję bułkę tartą. Każdy kotlet moczę dokładnie w jajku, a następnie przekładam do miski z bułką tartą i bardzo dokładnie mięso oblepiam, kilkakrotnie odwracając i tym razem mocno doduszając panierkę.
Tak przygotowane mięso zachowuje soczystość, a po usmażeniu panierka jest puszysta.
Zostawiam na chwilę mięso i w tym czasie 2 cebule kroję w cienkie pół plasterki.
Na niewielkiej patelni rozgrzewam (ale nie bardzo) nieco oleju dodaję cebulę i pomaleńku ją duszę, a po chwili dodaję odrobinę majeranku.
Patelnię odstawiam, a na większej rozgrzewam olej, tym razem mocno. Gdy bardzo gorący wkładam kotlety. Używam do tego szczypiec albo łopatki. Chodzi o to by unikać
przebijania mięsa widelcem, by nie robić drogi dla soków i mięsa nie
wysuszyć.
Gdy mięso zrumieni się z jednej strony odwracam na drugą, zmniejszam grzanie o połowę (tłuszcz i tak jest bardzo gorący i gdyby pozwolić mu dalej szybko się rozgrzewać to kotlety zaczną się zbyt szybko rumienić, a może i palić), a na każdym kotlecie układam po łyżce smażonej cebuli.
Po kilku minutach sprawdzam, lekko podważając łopatką, czy od spodu kotlet się zrumienił. Jeśli tak to znaczy, że mięso gotowe.
Pewnie zwróciliście uwagę, że mięso z każdej strony smaży się tylko raz, bo wielokrotne odwracanie mięsa, szczególnie panierowanego, powoduje, że wchłania ono niepotrzebnie nadmiar wysmażonego tłuszczu.
Dzisiaj moje kotlety podałam z mieszaniną roszponki i sałaty lodowej, z dodatkiem przyprawionego jogurtu greckiego.
No to czym różnią się Wasze kotlety schabowe od moich?