Z góry bardzo przepraszam Ślązaków, że ich tradycyjną
potrawę żartobliwie nazywam. Ale to myśl, która mi przyszła do głowy, gdy
przekroiłam pierwszą w życiu kluskę.
Trudno się robi potrawę, której się nigdy nie jadło. A tak
właśnie było z kluskami śląskimi.
Jednak T., mąż znaczy miał miłe wspomnienia związane z takim
dodatkiem do gulaszu czy pieczeni. No to zrobiłam.
Dla 3 osób potrzeba:
- ½ kg ziemniaków
- 1 łyżeczka masła
- kartoflanka (czyli mąka ziemniaczana)
- 2 jajka
Ziemniaki gotujemy, w wodzie z solą. Gdy są już miękkie
nastawiamy wodę do gotowania klusek. Ciasto ziemniaczane szybko rzednie, więc
gdy kluski będą uformowane trzeba je od razu wrzucać na osolony wrzątek.
Jeszcze ciepłe ziemniaki przeciskamy przez praskę do miski,
dodajemy łyżeczkę masła, szybko mieszamy. Jeśli mało słone, doprawiamy. Masę
uklepujemy i wyrównujemy w misce, a następnie dzielimy (nożem na przykład) na
cztery części. Jedną czwartą masy ziemniaczanej wyjmujemy na chwilę na
talerzyk, a w jej miejsce wsypujemy mąkę kartoflaną, lekko przyklepując. Tym
sposobem dobieramy proporcje: cztery porcje ziemniaków i jedna porcja mąki.
Wracamy
z odłożonymi ziemniakami do miski, wbijamy dwa jajka i wyrabiamy szybko gładką
masę. Formujemy niewielkie, okrągłe kluski, w każdej robiąc wgłębienie.
Ta dziurka to ponoć najważniejsza część kluski, bo w jej wnętrzu zbiera się
sos. Tak przynajmniej twierdzą znawcy. Uformowane kluski układamy na tacce bądź deseczce. Wrzucamy na wrzątek, a po ich wypłynięciu gotujemy jeszcze 3-5 minut. Woda nie powinna wrzeć zbyt gwałtownie.
Gotowe wyjmujemy łyżką cedzakową na sito, odcedzamy i od razu podajemy.
Zapytałam T., męża znaczy, czy mam jeszcze kiedyś powtórzyć
tę zabawę w robienie klusek. Odpowiedział: „Ależ oczywiście. Jak dla mnie nawet
jutro”.
UWAGA!UWAGA!
Porada z samego Śląska od Uleczki:
"Ale następnym razem spróbuj bez jajek. Gwarantuję że będą także dobre a nawet lepsze. Zamiast masła, jakikolwiek tłuszcz. U mnie olej. A jak wetrzesz do masy jeden surowy kartofel i zostawisz trochę na powietrzu i z sinieją to masz pyzy kartoflane.Ja często dzielę masę na pól i do jednej części wcieram kartofelek na tarce o drobnych oczkach, i te pyzy najpierw wrzucam na wrzątek po kilku minutach te białe. I mam dwa rodzaje klusek. Mąż będzie zachwycony zaręczam hehe. Pozdrawiam Z samego Śląska -;))"
UWAGA!UWAGA!
Porada z samego Śląska od Uleczki:
"Ale następnym razem spróbuj bez jajek. Gwarantuję że będą także dobre a nawet lepsze. Zamiast masła, jakikolwiek tłuszcz. U mnie olej. A jak wetrzesz do masy jeden surowy kartofel i zostawisz trochę na powietrzu i z sinieją to masz pyzy kartoflane.Ja często dzielę masę na pól i do jednej części wcieram kartofelek na tarce o drobnych oczkach, i te pyzy najpierw wrzucam na wrzątek po kilku minutach te białe. I mam dwa rodzaje klusek. Mąż będzie zachwycony zaręczam hehe. Pozdrawiam Z samego Śląska -;))"
Wspaniale. Ale następnym razem spróbuj bez jajek. Gwarantuję że będą także dobre a nawet lepsze. Zamiast masła, jakikolwiek tłuszcz. U mnie olej. A jak wetrzesz do masy jeden surowy kartofel i zostawisz trochę na powietrzu i z sinieją to masz pyzy kartoflane.Ja często dzielę masę na pól i do jednej części wcieram kartofelek na tarce o drobnych oczkach, i te pyzy najpierw wrzucam na wrzątek po kilku minutach te białe. I mam dwa rodzaje klusek. Mąż będzie zachwycony zaręczam hehe. Pozdrawiam Z samego Śląska -;))
OdpowiedzUsuńUleczko, pozwoliłam sobie dać Twoją poradę na górę, bo nie wszyscy komentarze czytają.
UsuńGdy przeczytałam, co napisałaś T., mężowi znaczy, zapytał czy mogłaby to przetestować już jutro ;-)))
Zapomniałam jeszcze dodać że nie każda mąka ziemniaczana jest dobra. Najlepsza ta na której pisze skrobia ziemniaczana, a z nie których surowych tartych kartofli najlepiej przez sitko odcisnąć do osobnej miseczki płyn, który w razie potrzeby zawsze potem do masy można dolać i te skrobie także dodać które się na spodzie miseczki pojawią. Pozdrawiam cieplutko-;))
OdpowiedzUsuńUleczko, ale wówczas, gdy doda się surowy ziemniak, tym bardziej galaretowate będą te kluski chyba.... co ucieszy mojego męża, ale mnie jakby mniej ;-))))
UsuńPodobnie tak jak ja musiałam trochę poćwiczyć aż mi pierogi wyszły tak że teraz mogę młodym pokazać co i jak zrobić by wyszły wspaniale to i z tymi kluskami pewnie jest podobnie. Jak za galaretowate to najwidoczniej za dużo w nich skrobi a to czasem wina kartofli albo mąki ziemniaczanej. Kilka razy i pewnie już będą takie jakie byc powinny. U nas leżą robione w sobotę lekko przykryte serwetą i są pyszne . Ale tylko te białe. Te z surowym ziemniakiem zrobiłyby się czarne na zewnątrz choć również jadalne.
OdpowiedzUsuńWidzisz, Uleczko, rzecz w tym, że ja nie wiem do końca jakie być powinny. T., mąż znaczy, wie jakie być powinny i moje (z przepisu z notki) bardzo Mu smakowały. Więc ja tam ćwiczyć mogę, ale nie do końca wiem do czego dążę ;-)))))
UsuńNie mają być takie trochę, ale nie za bardzo gumiaste jeżeli jeszcze w ogóle coś tu dodać jeszcze mogę. Praktyka czyni mistrza.Zante-;))
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że Internet ma jednak wielkie ograniczenia. Bo nie mam jak sprawdzić u Ciebie konsystencji tych klusek;-))))
Usuń-;))))
OdpowiedzUsuńDzień Dobry - sprawdzam , czy mój komentarz wejdzie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń