piątek, 28 marca 2014

Rolady ze schabu



Wiadomo powszechnie, że najlepsze rolady, zwane inaczej zrazami zawijanymi, są robione z wołowiny.
Wiadomo, że na hasło „schab” każdy Polak da odzew „kotlet panierowany”.
Można jednak inaczej. I nie będzie to podróbka rolad wołowych czy marnowanie schabu. Będzie to inna jakość, do tego bardzo smaczna.
Rolady ze schabu podaje się szybciej niż te robione z wołowiny, bo wymagają krótszego czasu duszenia.
Kotlety bez kości rozbijamy dokładnie i cienko, ale dbając, by mięsa nie porozrywać. Każdy płat mięsa solimy po obu stronach i oprószamy pieprzem mielonym. Teraz jedną stronę mięsa smarujemy cienko musztardą i na tej stronie układamy składniki, które będą nadzieniem rolady.
U mnie dziś:
- plasterek boczku wędzonego, pół małego ogórka kiszonego, kawałek cebuli, rozgnieciony płaską stroną noża ząbek czosnku, nieco majeranku.
Ale mogą to być inne zestawy. Np.:
- pół jajka gotowanego na twardo i ćwiartka świeżego pomidora (wówczas dobrze jest sos podprawić łyżką koncentratu pomidorowego) + ulubione zioła
- plasterek żółtego sera, jeden suszony pomidor z oleju i ząbek czosnku + ulubione zioła
I co tam jeszcze przyjdzie Wam do głowy.
Rolady zawijamy ciasno (dwa przeciwległe boki zakładamy na farsz, ku środkowi, a następnie wzdłuż dwóch pozostałych boków zwijamy) i spinamy wykałaczką lub dwiema. Można też obwiązać roladę bawełnianą nitką, ale wówczas koniecznie zdejmijcie ją przed podaniem.
Rolady oprószamy mąką. Teraz zagotowujemy wodę, którą potem osmażone rolady podlejemy. Ja zawszę w takich sytuacjach podlewam mięso gorącą wodą, by nie obniżać temperatury mięsa i nie przerywać obróbki. Dobrze teraz też włączyć piekarnik i nagrzać go do temperatury 200 st. C
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz (olej rzepakowy, choć wiadomo, że smaczniejszy byłby smalec, ale ten cholesterol!!), osmażamy mięso ze wszystkich stron. Pod koniec, rolady na patelni rozsuwamy i w powstałe miejsce sypiemy:
- dużą cebule pokrojoną w pióra

- 2-3 plasterki boczku, pokrojone w paseczki.
Gdy wszystko pięknie zrumienione, odcedzając tłuszcz, przekładamy wszystko do małej brytfanny lub innego garnka, który możemy wstawić do piekarnika. Do tego garnka, obok rolad dodajemy trochę soli, a jeszcze lepiej łyżkę sosu sojowego. Można, rzecz jasna, wkruszyć kostkę rosołową, ale ja unikam takich koncentratów.
Sos sojowy poza tym, że powstający sos posoli to jeszcze nada ładny, pieczeniowy kolor. Mięso zalewamy gorącą wodą, do wysokości 2/3 mięsa. Garnek wstawiamy do piekarnika na 45 minut. Po tym czasie wystawiamy, mięso odwracamy, sprawdzamy czy zbyt dużo sosu nie wyparowało, ewentualnie dolewamy nieco gorącej wody. Zmniejszamy grzanie do 160-170 st. C i dusimy jeszcze ok. 20 minut.
Gdy mięso jest miękkie rolady na chwilkę wykładamy na talerz, a powstały sos miksujemy. Jeśli potrzeba taka, bo lubimy gęsty sos, zaciągamy łyżką mąki rozrobioną w kubeczku z zimną wodą (! Koniecznie zimną, bo się budyń zrobi, a potrzeba nam zawiesiny) i zagotowujemy. Rolady wracają do garnka po to, by wszystko razem raz jeszcze zagotować. Już na płycie, a nie w piekarniku.
Do tego ziemniaki gotowane lub chleb. Jako dodatek podałam sałatę lodową z kwaśną śmietaną przyprawioną cukrem, pieprzem mielonym i sokiem z cytryny.
Smacznego bardzo.

20 komentarzy:

  1. Hm.... jakby tu? No wiesz, przepis w porządku, tylko że nie bardzo jest co skomentować - skończony, przetestowany - nie zmieniłbym kompletnie nic. Co do nitki, to bym się wstydził pokazać z takim wynalazkiem! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, Kneziu, jak w nagłówku, staram się zamieszczać proste gotowanie, więc dla takich wyg jak Ty, może bywać banalnie. ;-)))

      Usuń
    2. No nie, to nie jest akurat banalna potrawa. :)
      Ale rzeczywiście wykonana minimalistycznie, żadnych bzdurnych wynalazków i bez nadmiaru przypraw - nie ma psucia smaku mięsa. Ten umiar jest tu zaletą - kompozycja bardzo tradycyjna, pieprz, czosnek, majeranek, smażenina, karmel, cebula - daje to smak wręcz wzorcowy! Co do tego wygi, to bym polemizował. :)

      Usuń
    3. Co prawda nie miałam przyjemności kosztować z Twoich garów, ale naczytałam się tyle pochwał, z tylu....rąk, że trzeba by być wielkim niedowiarkiem, by nie przyjąć jako aksjomat, że jesteś wygą kulinarnym.

      Usuń
  2. Czyta i ogląda się smakowicie :) Poza tym, jak sadzę, potrafiłabym to zrobić. W odróżnieniu od ciasta na pierogi :D
    A kolega Kneź gdzieś publikuje swoje przepisy ? Poczytałabym chociaż o tych cudeńkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, moje gotowanie to dość długie pasmo nieporozumień, niedoróbek i eksperymentów - niestety byłem zmuszony okolicznościami do odrobiny wysiłku. Duża rodzina to i wymagania były duże, każda cholera jadła co innego, a byle czego nie chciały! :)
      Co do "moich przepisów" to widziałem efekty ich użycia - nie przypominały w niczym tego co ja robiłem, więc chyba coś z nimi nie tak?
      A moja specjalność to wędlinki, jeżeli Cie interesują?

      Usuń
  3. Pola, jestem przekonana, że zrobiłabyś ciasto na pierogi brawurowo. Musisz się jednak odważyć. Ja pierwszy raz zabrałam się za robienie pierogów, gdy miałam na ten dzień.... gotowy obiad;-))) Ugotowałam wołowinę dnia poprzedniego i w ten sposób miałam rosół. Następnego dnia z mięsa zrobiłam farsz do pierogów, a na rosole zrobiłam zupę pomidorową. W ten sposób miałam zabezpieczone tyły na wypadek, gdyby z pierogów nic nie wyszło :-)) Tym sposobem były na obiad pierogi, a pomidorowa następnego dnia;-).
    Choć jestem pewna, że taka sytuacja nie zaistnieje to w razie czego przygotowanym farszem możesz nadziać naleśniki. Też będzie pysznie. Więc spróbuj ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Może się odważę. Kiedyś, w odległej przeszłości, robiłam pierogi z mięsem i właśnie z wołowiny. Rodzinie bardzo smakowały, ale pamiętam, że ciasto było dość twarde. Nie umiałam innego zrobić. Dzisiaj mieszkam sama i gotuję tylko dla siebie. Gdybym się odważyła i ciasto by mi wyszło, to mogłabym ew. zaprosić dzieciaki na obiad :) Wnuki z mięsem nie jadają, tylko z serem. Pomyślę ... czy mi się chce :D

    Dwa słowa do Knezia - Twoje wędlinki wyglądają pysznie ! Jednak to za wysokie progi jak na moje nogi :) A może prowadzisz sprzedaż wysyłkową ? :) Chętnie nabędę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pola, to w takiej sytuacji ja bym nakleiła pół z mięsem a pół z serem i zamroziła. Będą smakowały jak świeże. Poza tym będziesz mieć pewność, że są smaczne, bo w dniu lepienia sama spróbujesz.
      Ciasta na pierogi nie można zbyt długo wyrabiać (jak np drożdżowego). Gdy dodasz pół jajka i łyżkę oleju na pewno nie będzie twarde. No i spróbuj moją metodą: do składników płynnych dodawaj po trochu mąkę. Wówczas wyczujesz moment, gdy trzeba przestać dodawać mąkę.

      Usuń
    2. Niestety nie prowadzę żadnej sprzedaży - nawet taką ewentualność rozważałem, ale po rozeznaniu w przepisach i normach przeszło mi jak ręką odjął - nie spełniam większości. :D :D :D

      Co do pierogów to u nas najlepiej idą z kapustą i grzybami. Jak już robimy, to z kilograma mąki, co najmniej. Ja przygotowuję farsze i ciasto, wałkuję i wycinam - reszta lepi. Na ogół przy stole staje wtedy cały męski ród - baby precz! Takiej ważnej czynności jak lepienie pierogów nie można wszak powierzyć tak nieodpowiedzialnym istotom, jak kobiety!!! :D :D :D

      Usuń
    3. Kneziu, Starsza to ma klawe życie ;-))))))))))))

      Usuń
  5. A szkoda, ze nie prowadzisz sprzedaży Kneziu :( Wielkanoc to takie mięsne święta i taka szyneczka lub biała kiełbasa zrobiona przez Ciebie to byłoby COŚ !
    Zante, wrzuć coś wielkanocnego :) Jakiś schabik pieczony, albo mazurka pysznego i łatwego w wykonaniu. Plisss :)
    Ja będę robiła schab ze śliwkami, mam to już opanowane,ale może skusiłaby się na coś nowego. Zante,gdzie kupujes białą kiełbasę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... mazurków i innych słodkości nie robię, bo nie umiem....a w każdym razie nigdy nie próbowałam;-))) Ciastami świątecznymi zajmuje się ciocia U., która jest w tym mistrzynią.
      Z przepisami świątecznych potraw jest ten problem, że robię je dzień lub dwa przed Świętami, a wówczas jakby czasu brak na notki. Mogłabym, co najwyżej przepisy podać wcześniej, a uzupełnić zdjęciami w ostatniej chwili.
      Na każde Święta przygotowuję mięsa na zimno, które zastępują wędliny. Zawsze piekę boczek w papryce. Zawsze jakiś schab - w tym roku, jak i poprzednio, będę robić schab z przyprawami, parzony w worku (wg Star). Mam w planie (wcześniej robiłam tylko raz) roladę wołową nadziewaną filetem z kurczaka). Poza tym robię sos tatarski, małe galaretki z kurczaka (wykorzystując silikonowe foremki do muffinów), jajka faszerowane, część z łososiem, część z twarożkiem. Zrobię też roladę z żółtego sera nadziewaną serkami topionymi z szynką. Obiad świąteczny to zawsze żurek, dwa rodzaje mięs na ciepło ( w tym roku roladki schabowe - jak w tym poście i udka z kurczaka po bawarsku czyli z ciemnym piwem), modra, gotowana kapusta, kasza na sypko.
      Jeśli coś z tego spisu Cię zainteresowało chętnie zrobię opis, a zdjęcia, jak mówiłam dodam przed Świętami.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Biała kiełbasa jest prosta do wykonania, a smakiem przebija wszystko co jest do kupienia w sklepach. Moje wędliniarstwo zaczęło się od białej kiełbaski - tu jeden z moich pierwszych przepisów, ale też jest to przepis wyjściowy do wielu innych http://www.kneziowisko.pl/biala-kielbasa-przepis-ogolny/
      Tu nieco prostsze, z fotkami http://www.kneziowisko.pl/zlotowe-kielbaski-zoski-d/
      i kolejna wersja, chyba najprostsza http://www.kneziowisko.pl/szynkowe-zoski/
      Nie podaje tych przepisów żeby się chwalić, tylko żeby zachęcić do własnoręcznego wykonania - to proste, a jaka różnica smaku!

      Usuń
    3. Kneziu, kiełbaski wyglądają zjawiskowo, ale to trochę za ciężka praca jak na jedną, mało silną zante :(

      Usuń
    4. No nie jest to praca dla jednej osoby, przynajmniej do nadziewania potrzebna jest druga. Jednak jeżeli jest bodaj jedna para zupełnie niewykwalifikowanych i nawet niewprawnych rąk, to już jest do zrobienia. :)
      Aczkolwiek zgadzam się, że do tej pracy lepszy jest silny chłop. :D

      Usuń
    5. Mój tatul robił białą kiełbasę i była to po prostu poezja. Zresztą bardzo ją lubiłam także na zimno, do kanapek. Gdy takie śniadanko zabierałam do szkoły nikt w klasie nie miał wątpliwości kto i z czym ma kanapki, bo czosnkiem waliło na kilkanaście metrów;-)))). I jakby grono "przyjaciół" od razu mi się powiększało.
      Ale prawdą jest, ze tatul drobiażdżkiem nie był, a mama robiła za sztyfta tylko i o zamianie rolami nie było mowy.

      Usuń
  6. Spokojnie :)
    Zainteresowały mnie jajka faszerowane z łososiem i rolada z sera. Jednak niekoniecznie muszę to zrobić akurat na te Święta. Wrzuć jak będziesz miała czas.:)
    Pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wesołych świąt, Zante! Zdrowych, radosnych i pogodnych dla Ciebie i rodziny i blogowych gości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kneziu;-* Tobie i wszystkim Twoim Bliskim cudnych Świąt.

      Usuń