Okrutnie zakurzył mi się blog. Wstyd mi. W ramach przeprosin przepis na leczo.
Na pierwszy przepis na tę węgierskie jedzonko natrafiłam ponad … 34 lata
temu. Jakim cudem to pamiętam, skoro zdarza mi się nie pamiętać co wczoraj
jadłam? Ano pamiętam, bo po raz pierwszy leczo zrobiłam dla mojego chłopaka, a
dziś męża wieloletniego. Myślę, że najpierw musiałam natrafić na poradę, że facetów zdobywa się przez żołądek i ona pobudziła mnie do poszukiwań czegoś ekstra. Dobrze
trafiłam. Złapałam męża na leczo.
Leczo odgrzewane jest jeszcze lepsze, więc nie ma sensu
zrobić go troszkę. Ja je robię ze sporej ilości składników:
- 1,5 kg papryki czerwonej (ale jak ktoś lubi można
wymieszać kolorowe papryki)
- 3-4 spore cebule
- 5-6 ząbków czosnku (można sobie nie żałować i dodać
więcej)
- 1 kg świeżych pomidorów lub 2-3 puszki pomidorów
- 3 duże łyżki słodkiej, sproszkowanej papryki
- 1 płaska łyżeczka ostrej, sproszkowanej papryki
- 1 płaska łyżeczka pieprzu czarnego mielonego
- pół łyżeczki cukru
- 1 łyżka smalcu
Rozdrabniamy składniki: cebulę kroimy w półplasterki, drobno kroimy czosnek. Jeśli używamy świeżych pomidorów trzeba je sparzyć , po czym obrać ze skóry i pokroić w ósemki. Pomidory z puszki kroimy na 2-3 cząstki. Paprykę pozbawioną nasion kroimy na ósemki, a każdą z nich jeszcze w poprzek na pół. Kiełbasę kroimy na plasterki (ok. pół centymetrowe).

No i to by było na tyle. Podajemy z chlebem. Smacznego bardzo.