sobota, 9 maja 2015

Ciasteczka z jabłkami z ciasta francuskiego




Ciacha do zrobienia w pół godziny. Pod warunkiem posiadania gotowego ciasta francuskiego, rzecz jasna. Jakbym takowego nie posiadała to ciasteczek w życiu by nie było, bo samodzielnie takiego ciasta zrobić nie umiem. Zresztą nawet wielcy kucharze tego świata uważają, że używanie gotowego ciasta francuskiego nie jest żadnym dyshonorem.

Ja miałam „od zawsze” takie ciasto zamrożone. Gdy zaczęłam rozwijać, już rozmrożone, okazało się, że pęka. Posypałam deskę cieniuteńką warstwą mąki i zarobiłam płat od nowa. Następnie rozwałkowałam na 2 mm i przełożyłam na papier do pieczenia. Zawinęłam w rulon wraz z papierem i włożyłam do lodówki na czas przygotowania farszu. Ciasto francuskie ma dużo tłuszczu, stąd bardzo szybko mięknie i powinno się go używać po schłodzeniu.

Farsz z jabłek najprostszy jak się da. Dwa duże jabłka starłam na dużych otworach tarki. Przełożyłam na sitko, podstawiając miseczkę. Łyżką odcisnęłam sok. Sok wypiłam natychmiast. Do jabłek dodałam dwie łyżeczki cukru i pół płaskiej łyżeczki cynamonu. Po zamieszaniu farsz był gotowy.
Ciasto wyłożyłam na dużą deskę lekko przetartą mąką, a papierem wyłożyłam blachę do pieczenia. Teraz jest dobry moment na włączenie piekarnika. Musi być gorący (220 st. C). Ciasto pokroiłam na dość duże kwadraty. Na środek każdego kwadratu nakładałam sporo jabłek i zlepiałam przeciwległe narożniki. Gdy trzymałam w palcach wszystkie cztery lekko okręcałam ciasteczko. Jak widać niektóre się w czasie pieczenia rozlepiły, ale naprawdę nie zaszkodziło to im w żadnym razie. Gotowe układałam na blasze. Następnie posmarowałam ciasteczka rozkłóconym jajkiem i wstawiłam do piekarnika na 18 minut. Jeszcze gorące, na blasze posypałam przez siteczko cukrem pudrem i przełożyłam na talerz. Przepyszne są gorące. Uratowałam cztery sztuki, co by im zrobić portret. Jeśli się ostaną to dopiszę czy są smaczne, gdy wystygną.
Smacznego bardzo. 

P.S. Bazyl, oszołomiony zapachami, krótko przed głodową śmiercią. Jedyne, co go może uratować to oczywiście kawałek ciasteczka. Dać mu?

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Twoje przepisy - i to, że zawsze piszesz tak, że nawet największy głąb (jak ja)wie o co chodzi;)):*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka - ja pisze prosto, bo jestem prosta, a Ty jak zwykle kokietujesz tym, że jesteś głąb kulinarny ;-))) Patrząc po zdjęciach na Twoim blogu rodzinę masz świetnie odżywioną ;-))))

      Usuń
  2. Sobie wyobraź, że robię takie samiuteńkie:) Jak mi się nie chcę jabłek trzeć, albo nie mam ni jabłek niż słoika musu to dodaje dżemu. Jakiegokolwiek jaki jest. Pyszotka taki ciacha:)

    ps. Bazylek cudny:)Słodka, a propos słodkości, mordula z Twego labka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepis wspaniały, ale tego posta niestety skradł swoją mordką psiak, cudny :)

    OdpowiedzUsuń