Zrobiłam tę kaczkę tak, bo po pierwsze szybkie przygotowanie, po drugie od razu podzielona. Może pieczona w całości wygląda piękniej, ale tylko do momentu, gdy zaczyna się ją na stole dzielić. Wówczas jest ... tak sobie. Do tego zostaje tego upieczonego mięsa sporo i tak naprawdę nie wiadomo co z tym zrobić. A dzieląc najpierw wycięłam piersi i uda, a resztę od razu podzieliłam i zamroziłam jako podstawę do kaczego rosołu lub innych zup. W ten sposób nic się nie zmarnowało.
Tak więc piersi i uda kacze w przeddzień trzeba zamarynować.
Marynata:
- sos sojowy 3 łyżki
- miód 2 łyżki
- ocet balsamiczny 50 ml
- czosnek 3 ząbki
- papryczka chilli 1 łyżeczka
- pomarańcza sok z połowy
- suszone śliwki poprzekrawane na pół
Nagrzać piec do 160 st. C i wstawić mięso w odkrytym naczyniu, na ok. 2 godziny. Po tym czasie, moje mięso jeszcze nie było całkiem miękkie. Ustawiłam więc piec na 175 st. C z termoobiegiem i było gotowe po kolejnej godzinie, ale też trzeba wziąć pod uwagę, że ja miałam podwójną ilość składników (dwie kaczki, więc i pozostałe składniki, wraz z owocami, razy dwa). Następnie, na 8 minut nastawiłam piec na funkcję grill z termoobiegiem, do zrumienienia.
Podawać kaczkę z owocami, lekko polane tłuszczem z pieczenia. Naprawdę pyszne.
Smacznego bardzo, bardzo!
Tę kaczkę to chyba nawet ja bym umiała zrobić... Jakby co będę wiedziała, gdzie szukać! :)
OdpowiedzUsuń